Witam, ciąg dalszy nastąpił.
Nareszcie po 2 tygodniach od zdarzenia mogłem odebrać notatkę. Pewnie się zastanawiacie co tak długo trwało skoro sprawa na zdrowy rozum wydawała się oczywista.
Mianowicie musiałem Policji udowodnić że w momencie wypadku jechałem zachowując ogólne przepisy ruchu drogowego, w skrócie moja prędkość nie była za duża.
Gdybym jechał np: 100km/h policja uznałaby mnie jako współsprawcę!
Ponieważ nie było bezpośredniego świadka, który mógłby ocenić moją prędkość w momencie wypadku musiałem jakoś to udowodnić.
Na szczęście wypadek zdarzył się gdy wracałem z pracy i wielu moich współpracowników widziało mnie chwile przed wypadkiem. Na podstawie ich zeznań policja stwierdziła że mówiłem prawdę i uznała mnie za poszkodowanego.
Małe sprostowanie: w Mitsubishi uszkodziłem prócz tylnich drzwi, także przednie, nadkole, koło (pewnie kołpak się porysował ) i zderzak.
Ja powoli dochodzę do siebie, jeszcze prawdopodobnie 2 tygodnie L4, a w poniedziałek będę miał wycenę motoru. Ciekawe jak wycenią szkody i czy sprawdzą ramę.
Pozdrawiam
Odzion
Offline