Witam,
Wracałem w środę bandziorem z pracy. Godzina 16:30. Jak zawsze sobie jechałem (nie przeginałem pały), jak się dało wyprzedzałem auta między pasami (ulica miała ich 2 w każdym kierunku). Po jednym z takich manewrów na moim prawym pasie zrobiło się miejsce na 5-6 aut, więc troszkę przyśpieszyłem. Niestety pan na lewym pasie w nowiutkim Mitsubishi Lancer Kombi dostrzegł wolne miejsce na prawym pasie i postanowił bardzo gwałtownie zmienić pas nie patrząc chyba w lusterka... Zdążyłem nacisnąć tylko hamulce i trochę skręcić kierownicą. Sekundę później uderzam w jego tylnie drzwi, przelatuję przez kierownicę, lecę, lecę i kolanem, łokciem oraz barkiem uderzam o ziemie. Motor na szczęście nie próbował mnie przegonić. Moja prędkość w momencie zderzenia to max 40-45 km/h.
Z relacji świadka który jechał przed panem w Mitsubishi: "Nagle widzę jak leci jakiś człowiek a zanim próbuje dogonić go motor". Karetka, policja, szpital, motong odwieziony na parking to standard. Pan w Mitsubishi po wypadku nie podchodził do mnie przez 10 minut a później powiedział że mnie nie widział. Policji zeznał że "wjechałem w niego". Ja nie wiem jak na prostej dwupasmowej drodze można komus w drzwi wjechac, ale cóż. Na razie czekam na rozpatrzenie sprawy. Na szczęście mam świadka, który pomógł mi podnieść motor i zadzwonił pod 112. Straty: ogólne stłuczenia (najbardziej kolano - miałem ochraniacze Alpinestara który się połamał z momencie uderzenie i uratował mi rzepkę, poobijany bark, łokieć). Następnego dnia strasznie zaczęły boleć mnie plecy. Od lekarza dostałem na 2 tygodnie L4, skierowanie na badania itd itp.
Motor (przewrócił się na prawą stronę): porysowany bak, dekle, ciężarek kierownicy, wydech, kolektor, dźwignia hamulca nożnego zaczęła się kiwać na każdą ze stron, porysowany błotnik, kubek obrotomierza. Nie wiem jak lagi bo oglądałem motor wieczorem zaraz po wypisaniu ze szpitala.
Jak dostanę orzeczenie winy to dam Wam znać.
Pozdrawiam
Odzion
Ostatnio edytowany przez Odzion (2009-10-30 13:28:35)
Offline
Kurde. Pech, każdego z nas mógł taki Lancer spotkac.
Nade wszystko zdrowia życzę.
Szczęście w nieszczęściu, że to końcówka sezonu... w każdym razie życzę też, abyś odszkodowanie dostał takie, że po naprawie Bandziora w zimie zostało Ci jeszcze na dobre wczasy. A chociaż nowy zestaw ciuchów czy akcesoriów.
Offline
Jednak ochrona to ochrona.
Dobrze, ze miales te ochraniacze...
Wracaj do zdrowia szybko...
Offline
Godfather
Współczucia i wracaj do zdrowia. Informuj nas na bierząco, a motocykl, rzecz nabyta - ważdne, że Ty cały jesteś.
Offline
Bardzo podobne zajście do mojego, tylko mi się wtedy udało. Ciekawy jestem orzeczenia policji w tej sprawie. Zdrowiej brachu
Offline
Oby długo nic Cię nie bolało !
A oprócz ochraniacza na kolana z ciuchów coś się zniszczyło? Kask?
Motocyklista w ubezpieczeniu OC powinien mieć ubezpieczenie na ciuchy... byłoby super
Offline
Użytkownik
zdrowiej zdrowiej i dobrze że byłeś "opancerzony" a te alpineski!
dawaj znać jak moto i co lekarze dalej!
Offline
bo ma ubezpieczone ciuchy, odzion -zdrowiej
Offline
Użytkownik
Tiaaaa... i koronne "nie widziałem"... To gdzie do k... nędzy ma oczy patafian jeden!
Offline