Modern-Father
"Jesienny poranek"
Rano wstaje deszczyk pada
Taka pogoda niezbyt mi odpowiada
Ale trudno wiecie przecież
Że jazda to najfajniejsza rzecz na świecie
Wkładam kombi i deszczówkę
Zajęło mi to może z minutkę
Odpalam Dziorka daje ssanie
I budzi się moje kochanie
Klekot zaworów ten dźwięk silnika
Pobudza we mnie wojownika
Więc niczym ułan szybko wskakuje
Zapinam jedynkę i już po drodze pruje
Deszcz ciągle pada pogoda smętna
Opony zimne więc nie robię węża
Tylko spokojnie jadę do przodu
Niczym widmo w deszczowym amoku
I nagle korek koniec przyjemności
Trzeba uważać na znudzonych w autach gości
Jechać powoli z podwójną uwagą
Patrząc czy któryś nie chce dostać lagą
Ten przez telefon rozmawia wkurzony
Drugi słucha radia i jest zrozpaczony
Trzeci przysypia widocznie balował
Czwarty czyta gazetę ciekawe skąd ją wyczarował.
I tak półtorej godziny jechałem
Nawet przez moment słonka nie widziałem
Tylko deszczyk cały czas padał
I wodę na jezdni w koleinach układał.
Offline
Modern-Father
"Jesienna depresja komunikacyjna"
Przyszła jesień wstrętna pora
Na nią trzeba amatora
Deszczyk siąpi wiaterek wieje
Już na Dziorku nie szaleje
Lampą smutną minę robi
Jak widzę że na dworek nie wychodzi
Tak już bywa tak już jest
Przyszła jesień i pada zimny deszcz.
Dla motocyklisty to mordęga
Musicie mi racje przyznać
Tysiące wlepionych oczu w dal bez celu
Znudzonych ludzi w porannym rytuale
Smród roznosi się dookoła
Ścisk ogromny i zero kultury
Łza na oko się ciśnie ogromna
Jeszcze niedawno motocyklem jechałem
Zgnilizna jaką widać i zero tolerancji
Każdy myśli tylko o sobie
Przerażenie jakie towarzyszy słabszym
Nie pozwala patrzeć spokojnie w ciszy
Trzeba wybuchnąć powiedzieć słów parę
Tym bardziej tępym zasugerować bardziej dosadnie
Niech nie myślą że jak jest większy
To mniejszy go nie dopadnie
Offline
Użytkownik
Na Jesień
Hardkorowo dziś się czuję,
więc na dziorka już wskakuję,
Run włączony, starter klik
i z garażu ruszam w mig.
Pędzę sobie przez las, drogą,
wymachując prawą nogą,
gdyż mą nogę coś napadło!
macham, macham, aby spadło.
Lecz nie spadło oczywiście,
toż to przecież mokre liście,
pełno ich jest dookoła,
wnet przyczepność stracą koła!
Zamiast drogę obserwować
i motorkiem mym kierować
walczę z liściem lewą ręką,
liść ten dla mnie jest udręką!
Rdzawy kolor! Wredna świnia!
Bardzo mocno nogę trzyma,
czarne spodnie me oznacza,
rudą barwą mi uwłacza!
Jadę, jadę pochylony,
troszku grubo rozpędzony,
puszki z frontu nie spostrzegłem,
leżę w rowie! tak poległem!
Offline
Modern-Father
Błyski słońca jak iskierki
Odbiją się od szroniku
To są poranne gierki
Słonka i mrozu
Biały nalot na roślinach
Mieniący się milionami kolorów
To jest jesienna kolorystyka
Przygotowująca nas do wielkiego mrozu
Czekamy na biały puch
Znienawidzony przez motocyklistów
Za to jak jest go dużo
Jest kochany przez narciarzy i snowboardzistów
Offline
Użytkownik
Snowboardziści - ludzie fajni,
w ślizgach nawet w ryj wydajni,
nie to co na dziorze kolo,
w ślizg i z buzi gość ma rollo,
zima idzie całkiem sroga,
wieje zimnem już po nogach,
więc koledzy moi mili,
na dziora jeszcze zdążyli,
bo jak zima zaszaleje,
dziorek w garażu zaśniedzieje...
Offline