Użytkownik
CO o tym sadzicie ??
Offline
rozwin bardziej co masz na mysli, po co to, dlaczego ????
jak dla mnie to topic bez sensu !!
Offline
Użytkownik
Dobra opisze sprawe o ktora mi chodzi
Jak wiadomo kongres to zrzeszenie w ktorym znajduja sie osoby z czolowych klubow motocyklowych. I chcialem was spytac co sadzicie o tych wszystkich zasadach jakei oni narzucaja. Ostatnio spotkalem sie z taka opinia : u mnie w okolicy nie ma jakiegos wiekszego klubu motocyklowego. Wiec jest nas motocyklistow sporo i tak poprostu sie umawaimy na jazdy. I mamy nawet taki grupowy profil na NK w celu latwiejszeczo sie zgadywania na ustawki. I ostatnio sie do nas przyczepił jakis koles (chyba z kongresu ) ze nie mozemy sie nazywac klubem(nawet tak nigdy nie mowilislmy ) ze mozemy miec z tego jakies zle konsekwencje czy cos w tym stylu.
Jest ktos moze z was zrzeszony ?? wyrazcie sie na ten temat .. chyba nei jest nic zlego ze jaest nas grupka co dazy pasja motocykle i sobie latamy...
Offline
Użytkownik
A ja nie rozumiem o co chodzi??
Offline
Użytkownik
no to olejcie kolesia co sie przyczepil i jezdzijcie dalej..
Offline
Użytkownik
Hmm.. trzeba by zacząć od historii. Lata 40 w Stanach, Hells Angels i te sprawy.
Pominę jednak ten przydługi wstęp.
Kluby motocyklowe to dość ścisłe grona. Dostać się do któregoś z nich to lata poświęceń (dosłownie).
Dlatego, gdy już ktoś dostanie się do takiego klubu, jest z tego dumny jak paw.
Jedną z oznak członkowstwa są barwy klubowe na PLECACH oraz logo kongresu.
Gdy ktoś nosi jakieś barwy na plecach, albo nazywa swoje stowarzyszenie klubem, strasznie podpada takim osobnikom. Do mordobicia i zniszczenia sprzętu włącznie.
Dla mnie to dziecinada i maniactwo. Ale by sobie nie przysparzać problemów,plecy pozostawcie gołe i nie nazywajcie się klubami. Niech się duże dzieci puszą.
Ostatnio edytowany przez WolfRaider (2008-10-27 00:00:42)
Offline
Użytkownik
WolfRaider napisał:
Hmm.. trzeba by zacząć od historii. Lata 40 w Stanach, Hells Angels i te sprawy.
Pominę jednak ten przydługi wstęp.
Kluby motocyklowe to dość ścisłe grona. Dostać się do któregoś z nich to lata poświęceń (dosłownie).
Dlatego, gdy już ktoś dostanie się do takiego klubu, jest z tego dumny jak paw.
Jedną z oznak członkowstwa są barwy klubowe na PLECACH oraz logo kongresu.
Gdy ktoś nosi jakieś barwy na plecach, albo nazywa swoje stowarzyszenie klubem, strasznie podpada takim osobnikom. Do mordobicia i zniszczenia sprzętu włącznie.
Dla mnie to dziecinada i maniactwo. Ale by sobie nie przysparzać problemów,plecy pozostawcie gołe i nie nazywajcie się klubami. Niech się duże dzieci puszą.
... zgadzam się z przedmówcą ... tacy goście potrafią być niebezpieczny ja tego nie rozumiem ale i nie miałem żadnych kontaktów z klubami lub innymi MC ... przykre historie znam tylko z opowiadań kolesi którzy należeli do MC i naprawde jest to cięzki film ...
Offline
WolfRaider napisał:
Kluby motocyklowe to dość ścisłe grona. Dostać się do któregoś z nich to lata poświęceń (dosłownie).
Dlatego, gdy już ktoś dostanie się do takiego klubu, jest z tego dumny jak paw.
Jedną z oznak członkowstwa są barwy klubowe na PLECACH oraz logo kongresu.
Gdy ktoś nosi jakieś barwy na plecach, albo nazywa swoje stowarzyszenie klubem, strasznie podpada takim osobnikom. Do mordobicia i zniszczenia sprzętu włącznie.
Dla mnie to dziecinada i maniactwo. Ale by sobie nie przysparzać problemów,plecy pozostawcie gołe i nie nazywajcie się klubami. Niech się duże dzieci puszą.
Faktycznie debiliada
Pewnie te najbardziej zagorzałe (w złym tego słowa znaczeniu) pajace spotykają się w domkach na drzewach bo w końcu
prawdziwy ortodoxyjny klub musi mieć swoją BAZĘ
A tak swoją drogą czym toto się różni od np. kiboli? I oczywiście, mówię tu o tych najżarliwiej wierzących w takie stoważyszenie.
Jeżeli zaczynają się groźby czy już nie daj Boże przemoc fizyczna no to k***a takie ciecie będą wsiadać na motor żeby komuś
w mordę dać a nie po to żeby pojeździć.
No zdenerwowałem się no!
Trzeba zmienić nazwę działu "Sprawy KLUBOWE" na coś innego bo będziemy mieć problemy
Pozdrawiam!
Bartek
Ostatnio edytowany przez Tolinek (2008-10-27 10:27:07)
Offline
Modern-Father
Też mnie bawią pewne zasady MC ale niektóre są nawet słuszne.Tylko jak to się mówi albo przyjmujesz wszystkie albo żadnej.To ze ktoś próbuje niszczyć moje mienie zawsze mnie wkurzało.Jak mam kaprys to sobie walne na plecach rysunek i jakiś napis.Już spotykałem się z takimi ludźmi.Niektórzy są normalni ale niestety są tez psychiczni jak wszędzie.Rozmawiałem na temat rysunku na plecach to tez są jakieś zasady etc.Nikt mnie nie zmusi żebym nie mógł sobie na plecach walnąć rysunku.Jak dostane łomot zniszczą mi motocykl sprawa skończy się w sądzie bo to już jest napaść i rozbój.
To tak jakby zakazać jazdy w skórach bo tak mówi jakiś MC.A co mnie jakiś MC obchodzi.Oni niech się tam zasadują a ja jestem wolny elektron.
Offline
Tomek napisał:
Nikt mnie nie zmusi żebym nie mógł sobie na plecach walnąć rysunku.Jak dostane łomot zniszczą mi motocykl
sprawa skończy się w sądzie bo to już jest napaść i rozbój. To tak jakby zakazać jazdy w skórach bo tak mówi jakiś MC. A co
mnie jakiś MC obchodzi. Oni niech się tam zasadują a ja jestem wolny elektron.
Otóż to.
Pozdrawiam!
Bartek
Offline
Użytkownik
Poważnie, myślałem że takie rzeczy, typu gangi motocyklowe to tylko na amerykańskich filmach Jednak widzę, że są tacy którzy nigdy nie dorosną... Więc co? Ogólnie to mam się bać czegoś jeżdżąc po Europie na moto? Czy są jakieś tereny na które nie powinienem się zapuszczać? Sorry... może to i nie jest śmieszne, ale mnie cholernie śmieszy ta dziecinada.
Offline
Użytkownik
Klub motocyklowy to nie gang, choć historycznie ma takie korzenie.
Nawet gdy piszemy o negatywach, to nie musisz się bać: dopóki nie naruszasz zasad (np. logo na plecach) i nie należysz do jakiegoś wrogiego klubu, nic Ci nie grozi.
Poza tym w tych klubach też są MOTOCYKLIŚCI. Taka mała anegdota (prawdziwa podobno):
jakoś w zimę jest zlot klubów w Niemczech. Jeden z Polaków, z Hells Angels, wybrał się tam. Minus 20 stopni, śnieg walił. Na autostradzie w Niemczech koleś już nie mógł, zsiadł z moto i zajmował się zamarzaniem na śmierć na poboczu. Traf chciał, że jechał tamtędy, na ten sam zlot, autobus pełen Outlaws (oba kluby zwalczają się na śmierć i życie). Wiecie, w środku chleją piwo, motory na przyczepie. Zatrzymali się. Koleś już myślał, że po nim. A tu zdziwko: zapakowali mu moto, zabrali go do środka i raczyli piwkiem do samego celu podróży.
Ostatnio edytowany przez WolfRaider (2008-10-28 09:21:05)
Offline
Użytkownik
banda niedowartościowanych osobników nie inaczej jak pseudokibice .. ... tyle odemnie
Offline
Mi jest chyba najbliżej do zdania Tomka...osobiście uważam kluby motocyklowe za fajny pomysł...fajnie jest być w jakimś zrzeszeniu...ale jak większośc nie zgadzam sie z tym żeby walczyć z innymi klubami...jakbym ja należał do jakiegoś klubu...można w sumie powiedzieć ze należymy do PBC....i zobaczył kogoś z innego klubu/stowarzyszenia z zepsutym moto na poboczu to bym mu pomógł....a jeżeli już walczyć z innymi klubami to np. na 1/4 mili...a po wyścigu pójść razem na pokojowego browara...
Offline