Użytkownik
Sytuacja miała miejsce w zeszłym tygodniu w środę.
Zdarzenie miało miejsce przy ursynowskim Realu. Jechałem główną uliczką między parkingami. Zachowując wszelkiej maści zasady ograniczonego zaufania na marketowych parkingach powoli toczyłem sie alejką przygotowując do skrętu w prawą część parkingu. Wtem z parkingowej lewej ćwiartki wyleciało auto (nawet nie zauważylem co to za auto było!), przeleciało przez główną uliczkę i wleciało w ćwiartkę parkingową po mojej prawej stronie. Widząc to spanikowałem i pierwsze co zrobiłem to pociągnąlem na skręconej już lekko kierownicy za hamulec (gdybym nie zahamował puszka wyrżnęła by we mnie całym impetem), efekt był taki, że zanim auto przeleciało przede mną, moto a ja wraz z nim przewróciłem się na prawą stronę przy prędkości 5-10km/h.
Zanim się podniosłem auta już nie było. Oczywiście jak na złość świadków brak! wszyscy widzieli co się stało a nikt nie widział jak to się stało!
straty: pęknięte ramię lusterka, pęknięta czasza (popękana ale trzyma się całości), pęknięte wypełnienie czaszy, zarysowany o krawężnik prawy dekiel, crashpad i wydech. No i oczywiście podarte bojówki! Kolana i ręce uratowały ochraniacze i rękawice.
Musze się tu przyznać, że wychodząc z domu pomyślałem : po co założyłem te ochraniacze! tak gorąco! tak blisko - nie jadę przecież za miasto tylko do reala! nic się nie stanie! - a tu masz!
szkoda już moich słów na komentarze! Trochę z nerwów, troche z gorąca (bo upał był wówczas nieziemski), cały upocony wróciłem bez zakupów do domu... za to z poobijanym motocyklem
jesień idzie będzie co dłubać w garażu
fuck! a taki był ładny jamerikańskij!
Teraz czas na morał, bo każda opowieść winna kończyć sie morałem: Ubierajmy sie na moto zawsze kompletnie i nie ważne jak daleko wybieramy się na przejażdżkę! bo może się okazać, że zagęszczenie debili nie przestrzegających podstawowych przepisów ruchu drogowego i bezpieczeństwa może być akurat w naszym rejonie największe! skutki spotkania z takim palantem mogą być bardzo bolesne!
Ostatnio edytowany przez jasqlar (2009-08-27 18:48:51)
Offline
Użytkownik
A ja po raz kolejny przypominam - jadąc wolno (parking, delikatne manewry) ręka z klamki a noga na dźwignię hamulca. Bo przy małej prędkości jak przychodzi do hamowania to po zblokowaniu przedniego koła jest kolosalne prawdopodobieństwo wywrotki (co pokazują wszelkie opisane gleby parkingowe). Natomiast nadepnięcie na hamulec powoduje zblokowanie tyłu, zatrzymanie pojazdu i daje większe szanse na utrzymanie motocykla w pionie.
Offline
Użytkownik
O kurde Jasqlar, współczuje takiej niefajnej akcji... Najważniejsze, że miałeś pełny rynsztunek na sobie i nic ci nie jest! Moto się naprawi bo częsci zapasowych nie brakuje, gorzej byłoby z zapasowymi częściami ciała
A tak jak pisałem w swoim poście apropos "przygody", sprzęt zawsze na sobie! Nie znacie dnia ani godziny, a perspektywa zostania "człowiekiem zdrapką" jest o wiele mniej przyjemna ;-)
Marqs napisał:
A ja po raz kolejny przypominam - jadąc wolno (parking, delikatne manewry) ręka z klamki a noga na dźwignię hamulca. Bo przy małej prędkości jak przychodzi do hamowania to po zblokowaniu przedniego koła jest kolosalne prawdopodobieństwo wywrotki (co pokazują wszelkie opisane gleby parkingowe). Natomiast nadepnięcie na hamulec powoduje zblokowanie tyłu, zatrzymanie pojazdu i daje większe szanse na utrzymanie motocykla w pionie.
Jest jeszcze inna alternatywna droga ;-) Jest to manetka gazu, która też w wielu przypadkach może pomóc wybrnąc z cięzkiej sytuacji :> Tutaj przednie ani tylne koło się nigdy nie zblokuje :> ale oczywiście każda sytuacja na drodze jest inna ale warto pamiętac o wszystkich "opcjach"
Offline
Praktyka i wyobraźnia - to ratuje często dupę - bez tego, to się kończy na cmentarzu kolego ale są sytuacje, z których nie idzie wyjść, Marqs - masz racje do techniki jazdy.
Offline
dobrze ze tylko tak sie skonczyło a nie inaczej
Offline
Dobrze, że jesteś cały, moto szkoda, ale się "wyklepie"!
Offline