Użytkownik
Wahałem się gdzie to umieścić ale chyba bardziej niż pod technikę jazdy podpadnie to pod relacje z wyjazdu, mniejsza o to do rzeczy.
Gdy za pierwszym razem usłyszałem propozycję "a może byśmy się na tor wybrali", lekko się tylko skrzywiłem, jak to ja z moją maszyną, z moimi umiejętnościami ? Temat puściłem mimo uszu lecz coś zaczęło kiełkować ;-)
Im więcej czasu mijało tym bardziej dojrzewałem - a może by tak spróbować ?
Przeca nie jadę się ścigać a poszlifować umiejętności, apetyt na winkle po moto szkole suzuki wzrósł niemiłosiernie ;-) a na drodze publicznej ciężko się pobawić tak jak na torze. Pewnego pięknego razu gadka szmatka przy ;-) bezalkoholowym i znajomy zagadnął, że w środę jest trening i może bym śmignął spróbować. Dwa razy nie mówić temat kupiony.
Środa - robota ustawiona tak żeby od 14 nikt mi d... nie zawracał, piesza wycieczka po moto i ... mała niemiła niespodzianka w garażu, akumulator zdechł :-( tydzień deszczowej pogody i niejeżdżenia zrobiło swoje. Kurs do Tesco po kable, podjeżdżam autem, kradnę prąd z puszki i tu już żadnych niespodzianek nie ma Bandyta pali na dotyk. Przez to wszystko mały niedoczas więc nie tracąc czasu śmigam w kierunku toru, szybkie tankowanie i jestem na miejscu. Na początku byłem nieco zagubiony na szczęście kolega recydywista torowy pokazał gdzie zapłacić, do której grupy się zapisać. Wyskoczyłem ze stówki dostałem ładną naklejkę na dziorka (długo jeszcze ją będę z dumą wozić naklejoną ;-) i hajda do środka. Wjechaliśmy na ostatnią chwilę, za 5 minut wjazd na tor. No to się ustawiliśmy na starcie. Już w tej chwili adrenalinka na 100%, a zabawa miała się dopiero zacząć. Spięty jak agrafka obserwuję Pana z chorągiewką, machnięcie flagą i wyjeżdżam na tor. Pierwsze kółko spokojnie, równie mocno skupiając się na jeździe jak tym żeby nie popuścić z wrażenia ;-) A potem już poszło. Z każdym następnym zakrętem nabierałem więcej odwagi. Nie przeszkadzało mi że plastiki tylko mi śmigały koło uszu, ja miałem frajdę z jazdy i skupiałem się na pokonywaniu kolejnych winkli. Jeden, drugi, trzeci łuk i dłuuuga prosta 210 na budziku ale trzeba hamować następny zakręt się zbliża, i następny i tak w kółko, miooodzio aż mi się micha cieszy jak sobie przypomnę :-) Nagle patrzę a tu mnie jakimiś czerwonymi chorągiewkami machają, zerknięcie na zegary i wszystko jasne 20 minut minęło, tylko qrde kiedy ??? Zjeżdżam z toru, do następnego wyjazdu 40 minut, więc jest chwila czasu się porozglądać z motongów prawie same plastiki, gdzieś w oddali mignął mi jeden bandzior, trochę się pogadało, pooglądało niunie spacerujące pomiędzy motorkami i następny wjazd na tor. Kolejne kółka, buty w zakrętach zaczynają szorować o asfalt, ale slidery czyste, jak bym się nie starał to nie mogę przytrzeć kolanem. Na jednym łuku ciepło mi się zrobiło gość buzą stanął na łuku, miałem wyliczone żeby go minąć w bezpiecznej odległości, ale jemu zachciało się nagle wjechać i kontynuować jazdę, ciepło mi się zrobiło, żeby w niego nie przypirzyć musiałem mocno przycisnąć hample w łuku, zatelepało, śmierć w oczach uffff udało się. Potem już do końca rundy spokojnie. Niestety nie wszyscy mieli tyle szczęścia conajmniej dwa sprzety zwieźli z toru, na szczęście jeźdzcy bez szwanku. Przepisowe 40 minut minęło i ostatni wjazd, kręcę kolejne kółka, zaprzyjaźniam się coraz bardziej z torem, ale slidery nadal czyste :-( cóż nie od razu Kraków zbudowano. I na jednym z ostatnich kółek hurra!!!! udało się - slider przetarty :-) Zjeżdżam z toru w 100% spełniony.
Podsumowując zajefajna zabawa i nauka, niekoniecznie trzeba się nastawiać na ściganie, zwłaszcza że maszyny tam jeżdżące w większości dają niewielkie szanse naszym banditkom, o umiejętnościach nie będę wspominał ponieważ każdy ma inne, ja jechałem po naukę. Tanio może nie jest 100 złociszy za 60 minut jeżdżenia, jednak uważam, że podczas tej godzinki nauczyłem się wielu rzeczy, których nie miałbym szans się nauczyć w normalnej jeździe ulicznej. Żeby jednak nie było tak do końca słodko, trzeba brać pod uwagę, że jest to zabawa podwyższonego ryzyka, możemy mieć pecha i poważnie uszkodzić lub skasować moto. Dlatego jeśli ktoś ma ciągoty na tor, musi sam sobie odpowiedzieć czy na pewno. Ja w każdym razie się jeszcze na pewno wybiorę.
Eeeeech miało być krótko, ale się nie dało jeszcze mnie trzyma :-)
Offline
Gratulacje... sam z chęcią bym sie wybrał...może kiedyś.....
Offline
Użytkownik
pełen czad, pozazdrościć winkli no i touch down zaliczony=]
slidery przytarte na obu kolanach czy raczej w jedną stronę się łatwiej skręca?;]
Offline
i w pamieci pozostanie super dzionek
Offline
Użytkownik
Wy tam macie Poznań, a my mamy trasy w górach.
Makov - Bytca i takie tam Jeździsz XXX minut za free
Ostatnio edytowany przez vatzeque (2009-06-25 22:38:56)
Offline