Za pierwszym | 74% - 140 | |||||
Za drugim | 12% - 23 | |||||
Za trzecim | 4% - 9 | |||||
Za czwartym | 0% - 1 | |||||
Za piątym | 1% - 2 | |||||
Nie zdawałem. Dałem łapówkę | 0% - 0 | |||||
Śmigam bez... | 6% - 13 | |||||
|
Użytkownik
A i B za pierwszym razem
Offline
Użytkownik
A-za 1x
B-za 2x
Offline
Użytkownik
A i B za pierwszym razem moto- WSK 125 samochód Fiat 126p i było to w roku 1991
Offline
poldek i wueska objechane kazde po razie
rok 1992
Ostatnio edytowany przez jackRM (2009-03-11 17:40:28)
Offline
Użytkownik
A za pierwszym, B za trzecim....to chyba oczywiste co mi pisane.
Offline
Użytkownik
A,B,C za pierwszym ale w roznych latach... w planach jeszcze E, potem to chyba tylko licencja pilota
Offline
Użytkownik
A za pierwszym i B za pierwszym.
Offline
Użytkownik
caly alfabet za pierwszym ....
Offline
Użytkownik
No cóż... trzeba się przyznać. Kat. A za drugim razem. Za pierwszym moim zdaniem niesłusznie zostałem oblany, ale nie chciałem się kłócić, pisać odwołania itp ale nazwiska tego kmiota, który mnie oblał do końca życia nie zapomnę Najpierw na krzyżówce przy PLAZIE moto zgasło samo z siebie i za żadne skarby nie chciało odpalić >> rozrusznik raz kręcił raz nie. Światła zmieniły się dwa razy a ja stoję. W końcu odpalił ten cud techniki czyt. TAJFUN. Jechałem sobie spokojnie zgodnie z przepisami ok 50 km/h i nagle słyszę w tym super hełmofonie PANIE ŁUKASZU JESZCZE DWIE MIN TAKIEJ JADZY I KOŃCZYMY EGZAMIN Z WYNIKIEM NEGATYWNYM. ZA MIESIĄC KUPI PAN SWOJĄ MASZYNĘ I TEŻ PAN TAK BĘDZIE JEŹDZIŁ ? normalnie zgłupiałem (dodam, że po drodze były roboty drogowe) obok świeży asfalt i te kamyczki. Dwie krzyżówki przed ośrodkiem na wilczaku nie było świateł tzn- migające żółte.Samochody lewym pasem, ja prawym rozglądam się - z prawej strony pusto tylko daleko daleko jakieś auto. Piętnaście razy bym przejechał. No to rura i do przodu. Ja pojechałem, egzaminator został i słyszę PROSZĘ ZJECHAĆ NA PRAWO WYNIK NEGATYWNY- WYMUSZENIE DLA MERCEDESA JADĄCEGO Z PRAWEJ STRONY normalnie mnie śmiech ogarnął. Nie wiem jak zobaczył marke samochodu, któremu "wymusiłem" pierwszeństwo. W ośrodku zaczął tłumaczyć co i jak więc podałem definicję wymuszenia pierwszeństwa - "nie zmusiłem nikogo do hamowania ani zmiany kierunku jazdy" zero zagrożenia a on na to NO TAK ALE TA PAŃSKA WOLNA JAZDA. Nawet tego świstka papieru nie brałem od niego bo szkoda czasu. Za drugim razem już luzik, naprawdę życiowy facet - opowiadał, że robi rekonstrukcje wypadków motocyklowych dla sądu - przytoczył kilka sytuacji jak nie było co zbierać z asfaltu. Nadmienił, że od nas zależy jak długo będziemy jeździć i normalnie przeprowadził egzamin. Zdaliśmy wszyscy bez wyjątku !
Ostatnio edytowany przez chudy (2009-03-19 10:38:37)
Offline
Użytkownik
A za pierwszym
B za pierwszym
E za pierwszym
ma się smykałkę a w Bydgoszczy zdać za pierwszym to naprawdę wyczyn !!!
Offline
Użytkownik
ja tylko dodam jak pewnie slyszeliscie o aferze w osrodku egzaminacyjnym w gdansku, teraz jest taka sytuacja ze nie zapisuja na egazminy praktyczne bo pozamykali wszystkich egzaminatorow ktorzy jezdzili miedzy innymi z osobami na kategoria A hehe
Offline
Ojciec Moderator - Naczelny Baner PBC
No to ja się teraz przyznam
B - za trzecim - rok 1996. Samochód potrafię prowadzić od 12 roku życia, ale 2 razy oblałem na placu manewrowym. Swojego czasu w Rybniku była wielka afera korupcyjna w ośrodku egzaminacyjnym. Po kontroli ośrodek zamknięto, był szum na całą okolicę. Do tej pory nie mamy ośrodka, ludziska jeżdżą do Jastrzębia na egzamin. Wtedy trza było "posmarować". Na 20 osób w dwóch grupach 3-4 wyjeżdżały na miasto, 1-2 zdawały. Jak mnie ulał egzaminator na placu, to po mnie zdawała babka, co jak wsiadała do samochodu, to wrzuciła płaszcz na tylne siedzenie i wsiadła do malucha na miejsce pasażera, po czym zapięła pas i chciała jechać, ale zorientowała się, że kierownica jest po lewej i nic nie zwojuje na miejscu pasażera. Ona przesiadła się, nie umiała ruszyć, poprzewracała kilka słupków, ale pojechała jako jedna z dwóch osób na miasto. Ech, k.... nie chce mi się tego wspominać.
A - za pierwszym - rok 2005. Zdawałem w Tychach. Na placu manewrowym jakiś ciupas zaczął się wykłócać z egzaminatorem o stan motocykla, że "keta ciungnie po zoli" (że ma luźny łańcuch), zagrzał egzaminatora swym cwaniakowaniem, a potem ruszył w tango po placu bez zapiętego kasku, za co zaraz dostał opieprz, a potem ponad 40 minut jeździł po mieście i oblał jako pierwszy za przekroczenie prędkości w strefie zamieszkania. Jakby tego było mało, kolejne 20 minut dyskutował z egzaminatorem, odgrażał się, że ma kumpli, że zna prawników, że nie puści tego płazem... i tym sposobem o mało nie dostał wpierd.... od nas pozostałych uczestników egzaminu, a ja zdawałem jako trzeci. nic, tylko
Niektórzy goście, co już śmigali i dziwili mi się, że ja nie mam jeszcze motocykla (To po co Ty zdajesz? - Bo chcę, odpowiedziałem.). Pozdrawiam tego sympatycznego gościa, który nałapał ponad 24 punkty, zabrali mu prawo jazdy, ale od razu zapisał się na egzamin A i B, tyle że na motocykl zdał (miał jakiegoś ścigacza), a na B mu się nie udało już na placu. No cóż, Punto to nie to samo, co A8, którym sobie przyjechał na egzamin. Pozdrawiam.
Ostatnio edytowany przez krzysztofmielnik (2009-03-19 23:07:29)
Offline
Użytkownik
Ja miałem podobną sytuacje jechałem starym gs-em 250. Gdy wlączało się migacze raptem gasł. Zgasł mi ze 3 razy ale egzaminator na to nic, aż sie zdziwiłem. Na koniec mi pogratulował i życzył bezkolizyjnej jazdy, naprawde spoko koleś pomyślałem. Dwa tygodnie później spotkałem go na rozpoczęciu sezonu na gsx-r 750 i Po prostu człowiek i wspaniały motocyklista.
Offline
Użytkownik
No to ja:
B- za 1 podejsciem (Opel Corsa C)
A- rowniez za pierwszym razem (zdawalem na Suzuki GN 250, troche zdezelowany egzemplarz, raz zgasl mi na swiatlach ale ogolnie dalem rade )
Offline
Offline